sobota, 20 sierpnia 2016

Chorwacja "nie po polsku " cz. 1

Chorwacja - państwo leżące nad Morzem Adriatyckim z bogatą historią, stosunkowo młode, od niedawna należące do Unii Europejskiej. Miejsce  gdzie  przyjeżdża mnóstwo Polaków, dlatego my w tym roku postanowiliśmy trochę na przekór ( jednak z małym elementem ,abym wyrobić sobie zdanie ) nie leżeć na chorwackiej plaży ,a zwiedzić jej zachodnie krańce przemieszczając się z miejsca na miejsca z plecakiem na plecach .



ZADAR 
Pierwszym przystaniem w naszej podroży było miasto portowe Zadar leżące w północnej Dalmacji. 
Gdy tylko ruszyliśmy z dworca do miejsca noclegowego uderzyło nas ogólne zaniedbanie. Jednym słowem syf . W blokach dziury zapewne po pociskach artyleryjskich, obdarte domy, klatki schodowe,brudne ulice. Czuć nie tak odległą, przykrą historię tego miasta.  Ruszamy trochę dalej w głąb miasta i robi się przyjemniej - pojawia się roślinność śródziemnomorska i port z mnóstwem łódek, barek i pełnych przepychu jachtów. Jest gdzie posiedzieć wieczorem i podziwiać przypływające i cumujące statki i  stateczki. Mieliśmy to szczęście ,że pewnego wieczoru udało nam się zobaczyć nad zatoką pokaz fajerwerków co wyglądało niesamowicie. 



Późnym popołudniem , kiedy już zmierzchało udaliśmy się na Stare Miasto i ....zobaczyłam przepiękne kamienice umiejscowione pomiędzy wąskimi uliczkami w  których łatwo się zgubić , cudowne miejsca tętniące życiem , uliczny koncert z mnóstwem ludzi , rzymskie forum na którym rozgrywał się mecz koszykówki ( niesamowite podejście do starożytnej architektury:)) , kościoły gotyckie i romańskie....najbardziej urzekły mnie jednak morskie organy , które wydają dźwięki gdy nadchodzi fala i myślisz, że to morze daje swój koncert. 



Jedzenie w Zadarze - słabe , przynajmniej tam gdzie trafiliśmy , było bardzo niesmacznie - zupa rybna bez czegokolwiek w środku,sam wywar ! albo nawet bulion z kostki . Kolejne podejście do potrawy to oczywiście owoce morza...niestety kucharze na których trafiliśmy nie potrafili przyrządzać - gumiaste kalmary śmierdzące dymem z grilla , dodatki zimne....  kolejne rozczarowanie . Nie rozczarowały mnie natomiast lody , które jadłam w ilościach nieziemskich o różnych smakach - nutelli, ciasteczkowym ,snickersa, marsa ....niebo w gębie ! Nawet we Włoszech tak bardzo lody mi nie smakowały jak tutaj! 

PAKLENICKI PARK NARODOWY 

40 km od Zadaru są góry i piękny park narodowy . Paklenica zbudowana jest z wapnia i dolomitu - w związku z tym jest tutaj mnóstwo miejsca do wspinaczki skałkowej ponad 400 tras oraz coś dla miłośników jaskiń można się troszkę przeczołgać.  
1 Maja odbywa się tutaj Międzynarodowe Spotkanie osób uprawiających wspinaczkę wysokogórską i organizowane są przy tej okazji różne zawody we wspinaczce na czas, a skały są  o różnym stopniu trudności , my na pewno kiedyś tutaj wrócimy z uprzężami i linami. 
Szlaki po których się poruszamy są dobrze oznaczone ,ładne, urokliwe ścieżki. Nie tak zawalone ludźmi jak w polskich Tatrach ,ale jednak uczęszczane. Podobnie jak w Polsce są też PIKNIKI w japonkach :) . 

Schroniska zadbane , obowiązuje zasada ,kto pierwszy ten lepszy , nie ma systemu rezerwacji. Lokalsi górale chętni do pomocy, jednak od razu mówią " nie schodźcie ze szlaków" , my wiedzieliśmy dlaczego - ponieważ są miejsca , które mogą być jeszcze zaminowane po działaniach wojennych , które przecież nie były tak dawno. 
Z gór wracamy umordowani ,ale szczęśliwi , nocleg przewidziany w Zadarze,ale zanim się tam dostaliśmy......czekanie ponad 2,5 h na przystanku na autobus...a razem z nami jakieś 10 innych osób, które podobnie jak my zeszli z gór i nie są pierwszej świeżości. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach ,doszło do integracji międzynarodowej i wspólnymi siłami zamówiliśmy busa do Zadaru. Tak więc nauka na przyszłość : w małych miejscowościach autobusy jeżdżą jak chcą i nie warto ufać rozkładom jazdy . 


W części drugiej będzie na pewno o dzikich górach , przezroczystej wodzie i cudnym Dubrovniku,a na deser - Zagrzeb - stolica Chorwacji. Zapraszam ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz