niedziela, 24 lipca 2016

26 Bieg Powstania Warszawskiego

Mam słabość do biegów o charakterze patriotycznym. Przede wszystkim dlatego ,że powodują u mnie niesamowite emocje wzruszenia i chwile zastanowienia się nad przeszłością naszego kraju. Mam świadomość tego ,że nie wszyscy , którzy stoją na starcie mają podobne przemyślenia, ale jeśli chociaż w minimalnym stopniu bieg sprawi ,że poruszą się czyjeś emocje czy umysł do poznania historii Polski to warto. Wiem co piszę ,jestem z wykształcenia historykiem  i niestety ,ale duża część naszego społeczeństwa nie zna podstawowych faktów z historii naszego kraju. Moją misją jest wzbudzanie  patriotyzmu ,ale nie skrajnego , bo ten uważam za przechylenie w druga stronę. Cieszy mnie fakt, że ten współczesny idzie w takim własnie kierunku, jak angażowanie ludzi w inicjatywy , które łączą ich zainteresowanie z elementem edukacyjnym. Za takie działania uważam m.in biegi  upamiętniające , koncerty grup , które śpiewają i graja utwory o tematyce patriotycznej , fajnie łączą przekaz z nowymi brzeniami , wystawy interaktywne, pozytywne spoty  ( jak np. ten , który mnie mocno porusza.) , czy wpływające na tolerancję jak w przypadku biegacza z Etiopii Yared Shegumo , który " Biega dla Polski". Mogłabym mnożyć takich przykładów mnóstwo. Fajnie ,że są .

Wspominając wczorajszy bieg ,słowo , które od razu mi się z nim kojarzy to wzruszenie . Tak wiele rzeczy mnie poruszało przed biegiem, w trakcie i tuż po nim. Na pewno obecność Powstańców , którzy przybyli na start biegu, opaski biało - czerwone na ramieniu, wspólne odśpiewanie pieśni patriotycznej :" Roty", biegacze + 60,70 , którzy walczyli z samym sobą i dzieciaki - kibice, którzy do nich podbiegali i krzyczeli " Da Pan / Pani radę", kibice -starsi ludzie, którzy bili brawo i mówili : " Dziękujemy ,że pamiętacie", chwile milczenia i zadumy  podczas biegu...



Trasa nie była wymagająca , mi przeszkadzały dwie  rzeczy : opóźnione starty ( wiem ,że ze względów bezpieczeństwa i komfortu dla biegaczy) i bieganie przez tunel , w którym było okropnie duszno i parno , aż podkręciłam tempo ,żeby jak najszybciej się wydostać z tej " klaustrofobicznej butelki " i pewnie  dlatego padła nowa życiówka na 10 km :) .

Wczorajszy dzień był bardzo aktywny , wyciągnęliśmy z niego 200 % w nogach po rowerze  i biegu ponad 40 km, milion  endorfin w ciele, które wpłynęły na zapisanie się od razu na dwa kolejne warszawskie biegi : "Biegnij Warszawo " ( dla mnie to już 7 raz ) i Półmaraton Praski( mój debiut w tej imprezie). Niech mi ktoś powie ,że sport nie daje szczęścia i nie buduje charakteru :)



2 komentarze:

  1. Twojego charta ducha, jakiego z pewnością masz i jak piszesz tylko udoskonalasz wszelką aktywnością ruchową miałam przyjemność poznać na Kompasie gdy się poznałyśmy. Zamiast pospać godzinę dłużej przed kolejnymi wyzwaniami z całą zgrają kolonijnych potworków, Ty wstawałaś wcześniej, by wybiegać trochę kilometrów. Do tego zarażałaś innych w okół swoją energią. Choć mistrzowskie dla mnie było, gdy z obolałą stopą i schodzącym już prawie paznokciem, po nieprzespanej nocy przebiegłaś wrocławski maraton. Do tego opowiadając mi przez bite dwie godziny, tyle mniej więcej towarzyszyłam ci wtedy na rowerze tuż obok, o swej obecnej miłości, jak się poznaliście itp.
    Nie chciej wiedzieć ile razy opowiadam o tym ludziom he he ;-)
    Buziaki i dalszych wyzwań życzę, szczególnie z tak pięknymi emocjami o jakich tu piszesz.
    Beata :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ mnie wzruszylas !!!!Dziękuję Ci bardzo Kochana !

      Usuń