środa, 24 stycznia 2018

Co w życiu jest Twoją pasją ?

Lubię spotykać się z ludźmi, którzy mają w życiu pasję. Opowiadają wtedy o swojej życiowej "zajawce" z iskierkami w oczach, pełni optymizmu, radości i szczęścia bijącego z zakamarka każdej części ciała.

W Tv słuchałam chłopaka, który pasjonuje się fotografowaniem ptaków. Opowiadał o tym z taką ciekawością,że jeszcze 20 minut programu i sama zaczęłabym się tym interesować.

Dzisiaj będąc w kawiarni, sięgnęłam po magazyny leżące na półce - od razu moje dłonie powędrowały po "GÓRY", mimo ,że wybór był naprawdę imponujący. Ciekawe dlaczego?

Ludzie, którzy mają pasję są niesamowicie ciekawi, pełni energii, zorganizowania ( bo w końcu trzeba znaleźć czas na realizację swojego hobby). Zawsze można dowiedzieć się od nich czegoś nowego. Uwielbiam to ! Dlatego polecam Wam pooglądać niektóre wystąpienia na YT z kanału TEDx - tam znajdziecie mnóstwo freaków, którzy zapalą Was do działania o jakim nawet nie śniliście.

Otaczam się znajomymi, którzy z pozytywną zaciętością potrafią opowiadać o fotografowaniu, malowaniu, sklejaniu figurek, bieganiu, wspinaniu, podróżowaniu, magnesach na lodówkę, ogrodnictwie, modzie czy hodowli pszczół. Zawsze po spotkaniu z nimi czuję przypływ energii , jestem naładowana ich pasją, wiedzą i optymizmem. Są inspiracją. Macie kogoś takiego kto Was inspiruje ? Zabiera na ściankę wspinaczkową albo kurs robienia sushi ?

Dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista :



Góry - są moją ogromną pasją. Wyciszają mnie, sprawdzają charakter,uspokajają , pozwalają oderwać się od codzienności. Tam wysoko nie ma zasięgu i podłączenia do fcb czy instagrama. Góry dają mi siłę, chociaż często nad poziomem morza jestem słabiutka i walczę z każdym oddechem i krokiem. Wracam silniejsza, pewniejsza siebie i nie ma dla mnie żadnych granic w spełnianiu marzeń.Bieganie - ale długodystansowe - wzmacnia moją silną wolę, walczy ciało z umysłem, mobilizuję się do wysiłku ,sprawdzam ile jeszcze dam rady przebiec kilometrów,kiedy paznokieć schodzi mi z palca i boli czworogłowy. Przekraczam granice.

I to wspaniałe uczucie szczęścia tuż po!

Fitness i zdrowy styl życia - kształtują mnie na co dzień, każdego dnia dowiaduje się czegoś nowego na interesujące mnie tematy. Pozwalają wprowadzić pewnego rodzaju dyscyplinę z której czerpie pozytywne efekty. Odnajduję nowe smaki gotując zdrowo , a ćwicząc sama czy z grupą uwielbiam to uczucie nagłego przypływu energii, mimo ,że " tak bardzo mi się nie chciało".



Podróże - te nas kształcą, jest to czas gdzie nie muszę zmywać, myśleć o obiedzie, treningu , pracy, rachunkach - totalny reset organizmu i naładowanie się "czymś" nowym - miejscem, jedzeniem, ludźmi, atmosferą, klimatem....każdego dnia budzę się z uśmiechem na twarzy i z niewiadomą " co dziś zobaczę ? " i później opowieści przy winie czy herbacie ze znajomymi ! dzielnie się wrażeniami i przygodami.



Szukajcie w życiu pasji, one nas wzbogacają i sprawiają,że jesteśmy otwarci i lepsi dla innych i świata !

wtorek, 2 stycznia 2018

365 możliwości

Nie zgadzam się z tym ,że nie warto robić postanowień, wyzwań czy planować marzenia - u mnie zazwyczaj plan na dany rok realizuję w 70 % i mam realnie zapisane to co mi się udało, oraz to co muszę przenieść na rok następny, albo odrzucić , bo zmieniły mi się priorytety.

Jaki był rok 2017 ?
Pierwsza połowa dała mi ( nam ,bo jednak odbiło się to też na moim Mężu) w kość - najpierw choroba i walka z nią w różnoraki sposób, ostatecznie w czerwcu zakończona sukcesem, jednocześnie różne zawodowe perturbacje, które nie pozwalały w nocy spać i zabierały wszelką energię. To już za Nami...od lipca nasza linia ze spadku ruszyła mocno do góry - pojawiło się nowe życie, czekamy na naszego Dzidziusia. I chociaż początek też nie był łatwy ( 3x szpital, niepewność, ciągły strach...) to z nadzieją i ogromną radością czekamy na małego Dzidziuśka.



Czy udało mi się zrealizować założone cele ?

Większość tak , i mimo tych zamot dałam radę : przeczytałam 22 książki ( zakładałam 20) , zrobiłam ponad 200 treningów fitness ( miało być 140), przebiegłam maraton w moim ukochanym Lu, dowiedziałam przecudne Tatry, ciepły Mediolan i zwiedziłam kraj , który pokochałam - Portugalię, rozpoczęłam kurs z dietetyki i mocno pogłębiłam swoją wiedzę w tym kierunku, wróciłam na ściankę wspinaczkową i zeszłam poniżej 50 minut w biegu na 10 km...Oczywiście nie zaniedbałam sfery uczuciowej - chodziliśmy z mężem na randki i uskutecznialiśmy sobotnie kawowe poranki.

Nie wzięłam udziału w Triatlonie i nie przebiegłam zamierzonych km ( tutaj już brzuchol zadecydował ) , nie udało mi się zdystansować do pracy i regularnie z Jacą chodzić do kina czy teatru.
A reszta....przechodzi na następny rok 2018 ,a w Nim :

Po pierwsze : Będziemy pracować nad spokojem wewnętrznym ( muszę nauczyć się pracy z własną energią życiową,aby nie marnować jej tam , gdzie się zwyczajnie nie opłaca) oraz znajdziemy równowagę w nowej sytuacji życiowej, tak ,aby każdy z nas mógł dalej realizować swoje pasje i marzenia.

Po  drugie : Randki z Mężem zostają, tylko będą troszkę rzadziej, tak samo kawka i teatr z kinem - trzeba będzie się trochę poprzestawiać,że nie jesteśmy tylko we dwoje.

Po trzecie : Dalej się będę uczyć tego co mi sprawia najwięcej frajdy , kilka kursów i konferencji zostało wpisanych ;)

Po czwarte : Utrzymuje 20 książek ;)

Po piąte : w X wystąpię w Biegnij Warszawo , a w XI w Biegu Niepodległości, przebiegnę w ramach treningów min.150 km i zrobię min. 70 treningów fitnessowych , no i najważniejsze wrócę do formy !!!

Po szóste : Zorganizuję babski wyjazd i pojedziemy z Jacą we dwójkę na weekend.

Po siódme : Będę regularnie pisać na blogu (!) i rozwinę kolejną pasję związaną z fotografią :)

Moje założenia zwłaszcza sportowo - podróżnicze zostały pomniejszone o 50 % ,ale patrzę na wszystko realnie i wiem ,że czasu dla siebie będę miała trochę mniej. Nie chcę jednak w tej nowej sytuacji się zatracić, stąd nie będę rezygnować z tego co sprawia mi przyjemność i buduje mój charakter.
Czy się uda ? Za rok Wam powiem ;)