Rok
2018 był dla nas szczególny - 8 kwietnia o godzinie 4.15 na świecie
pojawił się nasz cudowny synek - Franio. I to właśnie ta mała istota
wprowadziła w naszym życiu ogromną rewolucje. Z wielu rzeczy trzeba było
zrezygnować , inne przewartościować,ale najważniejsze, że w tym wszystkim
pozostaliśmy sobą.
I choć końcówka roku nie należała do przyjemnych, z nadzieją patrzymy na to co przyniesie nam 2019 rok.
Co
udało mi się zrealizować z zamierzonych celów?
Nadal przoduje w
książkach - przeczytane 21 z 20 założonych - macierzyński mi to
umożliwił. Odkrywałam ukochaną kolejną książkę, pt: " Pełnia życia"
Agnieszki Maciąg - zmieniła ona podejście w moim życiu do wielu spraw.
Założenie
było ,aby pracować nad energią wewnętrzna i muszę powiedzieć, że poszło
mi to nawet lepiej niż zakładałam. Na pewno wpływ na lepsze samopoczuciem miałam dzięki spotkaniu kilku dobrych i wspaniałych
ludzików, którzy wnieśli wiele dobra w moje życie. Dziękuje Madziu,
Aniu, Alu, Kasiu,Grześ...
Aspekt
edukacyjny również zakończony z sukcesem: zostałam dietetykiem , mam
nawet małe sukcesy moich podopiecznych, ale jak dalej potoczy się ta
pasja? Tego nie wiem, na razie mam ogromną frajdę z tego, że mogę układać
dietę i treningi innym, i widzę ich pozytywną przemianę.
Wzięłam
udział w międzynarodowej konferencji SI, a także rozpoczęłam studia w
tym kierunku, uczę się od najlepszych i czerpie jak najwięcej się da. Niebawem nowe pomysły z tym związane ,a dla
wnikliwych hasło : Si_mama ;) tam już się powoli dzieje.
Wróciłam
do treningów, ale tutaj muszę sobie wstawić taki plus/ minus, bo okazało się, że nie było to takie łatwe po ciąży i w okresie karmienia. Za
bardzo chciałam,a ciało niekoniecznie było gotowe. Zrobiłam prawie 70
treningów, wróciłam do biegania - aktualnie 13 km nie jest dla mnie problemem,ale chcę więcej !
Nie udało mi się
przebiec Biegnij Warszawo, za to wystąpiłam w Biegu Dzika na 5km ( czas
poniżej 30min) i w Biegu Niepodległości , gdzie tez udało mi się zejść poniżej 1h.
Do
formy sprzed ciazy jeszcze nie wróciłam , czekam na to,aż odstawię
Franka całkowicie , wtedy będę mogła w 100% popracować nad własna formą i
dietą
Randki
z mężem były dopóki Franco się nie pojawił, teraz co prawda tez udaje
nam się gdzieś wyrwać, ale nie jest to z taka reguralnością jakbyśmy
chcieli. Wyjazdu babskiego i rodzinnego niestety nie było. Może w
następnym roku ? Ciągle chodzi mi to po głowie .
Ogólnie udało mi się zrealizować 70% z założonyhc planów.
Oczywiście na najbliższy rok również mam już marzenia, z którymi się podzielę w najbliższym czasie .
Wdzięczna
jestem za każde dobre ,ale i trudne lekcje życiowe. Zarówno jedne jak i
drugie wpływają na mój rozwój osobisty i budują mnie jako człowieka.
Wdzięczą
jestem za nowe doświadczenia życiowe- bycie mamą, ale nie tylko w tych
dobrych momentach, również w tych ciężkich,kiedy myślę ,że już nie dam rady, że to ponad moje siły, a jednak trwam i sama sobie dziwię ile jesteśmy w stanie udźwignąć.
Mocno nas to zahartowało, jako rodzinę,
Wdzięczna jestem za siłę charakteru i to, aby się nigdy nie poddawać.
Wdzięczna jestem za nowe znajomości, które okazały się być tak fajnymi i wartościowymi ,że ciągle trwają.
Wdzięczna jestem za stare przyjaźnie, które umocniły tylko nasze więzi.
Wdzięczna jestem za tak częste spotkania z rodziną.
Wdzięczna
jestem za takiego Męża, który jest cierpliwy i kochany, który dba
również o moje potrzeby i rozumie , że bycie mamą to nie
Eldorado.
Eldorado.
Dziękuje za każdą lekcje.