Po urodzeniu synka w moim życiu a najbardziej w mojej duszy i umyśle zapanował hałas...tak tak nie chodzi mi o chaos ( chociaż to też niewątpliwie miało miejsce ) tylko hałas ! Brak spokoju i jakieś wewnętrzne krzyki powodowały , że okropnie się denerwowałam i stresowałam. Do tego dochodzi permanentny brak snu i ból kręgosłupa ( ale o tym wie każda mama i każdy tata). Wszystko to wpłynęło na zamieszanie w mojej duszy. Wtedy na pomoc ruszył umysł, który zaczął dostrzegać pewne znaki , jakie podarował mi Świat, a serce je przyjęło i rozpoczęła się praca nad hałasem duszy.
Jeszcze podczas ciąży trafiłam w internecie na wpis o mindfulness , o czym się z Wami podzieliłam na blogu. Niesamowicie zafascynowała mnie teoria uważności i skupienia się na jednej rzeczy, a nie wielozadaniowości ( chociaż przy małym baby to nie do końca realne ). Gdzieś tam ta UWAŻNOŚĆ ciągle się przewijała w gazetach, internecie, książkach. W czerwcu odwiedziła mnie koleżanka z pracy, taki mój anioł ( tym razem nie ten rudy;) ) i podsunęła bloga do poczytania Agnieszki Maciąg. Jednak rozmowa z moim dobrym Aniołem dała mi dużo więcej... zaczęłam sobie powoli w głowie wszystko układać, łapać energię taką dobrą od tej osoby. Nasza pogawędka sprawiła ,że zaczęłam szukać intensywniej znaków.
I to był drugi punkt w moim kole energii ogarniania hałasu.
Zafascynowana wspomnianym blogiem, zaczęłam czytać książki jej autorki. I nie ukrywam, że "Pełnię życia" pochłonęłam dwa razy. Rozpoczęłam powoli prace z oddechem i dobrymi myślami, które sprawiały,że codzienność stawała się łatwiejsza , kontakt z Mężem cudowniejszy ( zmiana w życiu dała się we znaki też naszej relacji) i hałas duszy cichszy.
Kolejny punkt na mapie mojego koła to opowieść jednej osoby z rodziny, która nauczyła się właśnie sztuki medytacji i pozytywnego myślenia. Ze względów osobistych nie będę tutaj przytaczać konkretów. Jednak niezwykle dobrze się słuchało tego w jaki sposób można wpłynąć na swój spokój wewnętrzny.
Brakuje mi tylko jedno odcinka do zamknięcia koła energii , a mianowicie własnego doświadczenia. Niebawem mam nadzieje to nastąpi. Tymczasem każdego dnia staram się ćwiczyć za pomocą afirmacji ( tj. zdania,myśli, które powtarzamy w ciągu dnia, analizujemy i staramy się w nie uwierzyć w ten sposób pracując nad sobą).
Był taki tydzień , kiedy każdego dnia w czasie drzemki Frania starałam się wyciszyć , zagłuszyć myśli i skupić się tylko na oddechu lub afirmacji. Byłam dużo spokojniejsza. Potem tydzień przerwy i hałas wewnętrzny znowu narastał.
Pewnie niektórzy z Was stwierdzą,że oszalałam ,ale uwierzcie bycie rodzicem to jazda bez zatrzymania ( każdy rodzice wie o czym mówię ) a ja jestem na początku swojej drogi i muszę jakoś bezpiecznie i bez uszczerbku na własnej osobowości dojechać do poszczególnych przystanków. A taki spokój przyda się każdemu z nas, bo daje nam wewnętrzną moc.
Z energia Was pozostawiam i mam nadzieję refleksją,